Podróże

Poznański Rynek
(parasole czekały na poprawę pogody)

Wśród wszystkich moich licznych zainteresowań podróżowanie znajduje się na czołowej pozycji. Ciekawe, że nie kłóci się zupełnie z tym, że lubię przebywać w domu, szczególnie w moim pokoju, sama ze sobą. W jakiś przedziwny sposób te dwie skrajne natury łączą się we mnie, co skutkuje tym, że obecnie - do matury - w zasadzie nie ruszam się z domu, niewiele "bywam" i spotykam się ze znajomymi, nie wyjeżdżam za często, a z drugiej strony samoczynnie układa mi się aktywny i różnorodny plan NAJDŁUŻSZYCH WAKACJI W ŻYCIU :D

Tym razem wspólnie z rodziną wybraliśmy się do Poznania na weekend. Oto, co uchwyciłam w biegu.


Oczekiwanie na słynne koziołki ratuszowe


Kamieniczki w Rynku


Kobieta w tradycyjnym stroju bamberskim

Synagoga przebudowana przez Niemców na pływalnię miejską, z powrotem w rękach Żydów

Lubię sam etap podróży, czy to autem, czy pociągiem, czy jakimś innym środkiem transportu. Czasem bardziej mi na nim zależy niż na celu podróży... To dobry czas na poczytanie książki lub czasopisma, na które normalnie nie mam czasu, posłuchanie ulubionej muzyki, a szczególnie na pogrążenie się we własnych myślach, co najczęściej robię. Tematy same przychodzą do głowy i płynnie się zmieniają, dzięki czemu zapominam o słowie "nuda". Zawsze istnieje w tyle mojej głowy nurtująca mnie od dłuższego czasu sprawa, którą zakopuję stertą "pilnych" i "ważnych", przez co nie jestem w stanie wygospodarować chwili na przemyślenie tych faktycznie istotnych kwestii. 

"Podróże kształcą" - otóż to!

Bardzo ważne są dla mnie wyjazdy rodzinne, dzięki nim zwiedziłam naprawdę kawał Europy (za co jestem niesamowicie wdzięczna moim rodzicom!) oraz zgromadziłam już całkiem wiele wspomnień i doświadczeń, nie mówiąc już o poznaniu członków mojej rodziny z przeróżnych stron ;) Jednak ostatnio zaczęłam co raz bardziej doceniać indywidualne wycieczki, które dają mi więcej elastyczności i niezależności, a dodatkowo mnóstwo frajdy z samotnego błądzenia po obcym mieście :P Poza tym rozumiem, że spędzenie 4 godzin w Muzeum Narodowym w Warszawie czy szlajanie się po dziwnych miejskich zakamarkach i ekscytowanie błahostkami nie wszystkim odpowiada - a tak czasem wygląda podróżowanie ze mną.

Kiedy wyjeżdża się samemu, szlifuje się zaradność, opanowanie, otwartość wobec obcych ludzi. Mam wrażenie, że zauważa się więcej, bo nikt nie stoi za plecami i nie dopytuje: "Długo jeszcze? Kiedy dojdziemy? Pospiesz się, jestem głodny(-na)...!". No chyba, że w grę wchodzi bardzo charyzmatyczny i doświadczony przewodnik - wtedy warto gonić za grupą i chłonąc wiedzę mówiącego.

Podoba mi się europejska zabudowa z XIX i pocz. XX wieku, zwracam uwagę na ornamenty i wykończenia budynków. Kamienice, wille miejskie i typowe rynki są moimi "estetycznymi słabościami". Zawsze myślę o tym, dlaczego wtedy, mimo gorszych maszyn i trudniejszych warunków, chciało się ówczesnym architektom i budowniczym tworzyć niesamowite dzieła ze zwykłych domów mieszkalnych- bo niektóre budowle można tak nazwać - a teraz graniczy to z cudem przez zamiłowanie to kanciaków.


Zdobienie kamienicy


Pięknie zdobione u góry Muzeum Narodowe w Poznaniu


Poznań bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, szczególnie dużą liczbą kawiarni i restauracji w starym mieście, które były zadbane i wystylizowane z zewnątrz w przemyślany sposób. Pewnie nie starczyłoby mi tygodnia, żeby je wszystkie obejść, a co dopiero posiedzieć w każdej z nich :) Nawet w burej aurze prezentowały się zachęcająco. Oglądając teraz te zdjęcia mam wrażenie, że widzę np. Paryż lub Wiedeń.


Kawiarnia - urzekły mnie te drzwi...
Ciąg urokliwych kawiarni
Jedna z wielu pięknych kawiarni i restauracji

Absurdy PRL-u i nie tylko

Nie obyłoby się oczywiście bez stylistycznych pomyłek, czyli mojego ulubionego stylu budowania - "stawaj, jak popadnie". Może tylko ja mam problem z oglądaniem obok peerelowskiego molocha XIX-wiecznej kamienicy, co nie zmienia faktu, że bolą mnie od tego oczy. Współcześnie niestety też zdarzają się takie kwiatki. Oceńcie sami:

Połączenie, którego nie rozumiem: zabytkowe kamienice (po lewej) i "późny Gierek" (po prawej) :/

Absurd 2: średniowieczne mury obronne, zabytkowy budynek i  nowoczesny moloch...

Absurd 3: pięknie odnowiona kamienica i gustowny "Kebab Bar"

Obserwuję na szczęście druga tendencję, w której się zakochałam - urządzanie sklepików, butików i siedzib różnych firm na parterach zabytkowych kamienic. Nie muszą to być najdroższe marki, chodzi przede wszystkim o zadbane witryny, odnowione zewnętrzne ściany i spójne z charakterem całego budynku wystawy sklepowe.


Moje ulubione połączenie - butiki w zabytkowych kamienicach

Przy okazji muszę koniecznie coś ogłosić - kalosze to cudowne obuwie! Dwa tygodnie temu zdecydowałam się na ich zakup głównie ze względu na Festiwal Open'er 2016, na który się wybieram. Wybrałam fason i kolor bardziej miejski właśnie na takie śmiganie. Okazały się niezastąpione ze względu na wodoodporność (oczywiście), wygodę i do tego ładny wygląd. 


Kalosze - najlepiej wydane 30 zł ostatnich miesięcy!

Co dalej?

Jak już wspomniałam, przyjadę jeszcze raz do Poznania na kilka dni, żeby zwiedzić miasto przez duże "Z", bo ten wyjazd był tylko punktem wyjścia do stworzenia prawdziwego planu przyszłej wycieczki - w zasadzie nic nie widziałam. Mam wrażenie, że jest tam wiele do odkrycia, dlatego przyjmuję wyzwanie :D

Jeden z celów następnej podróży. Kto już tam był?

Natomiast jeśli chodzi o blog - poległam na całej linii. Niesystematyczność i brak zawzięcia wyszły na jaw i jedyne, co pozostaje mi zrobić w tej sytuacji, to powiedzieć: NIE NAŚLADUJCIE MNIE W TYM! Po roku od ostatniego wpisu wreszcie zmobilizowałam się do ruszenia go, dostałam weny i mam kilka pomysłów na następne posty. Przyznam się od razu, że większość powodów, dla których postanowiłam kontynuować (a raczej wznowić) pisanie, są dość egoistyczne i mogą się wiązać z niemyśleniem o maturze, ale tego nikt mi jeszcze nie udowodnił :P Na pewno chcę uniknąć tego:


Ekotorba ze stoiska na Rynku

W sieci możecie znaleźć mnóstwo stron urodowych, modowych, kulinarnych, technicznych - w zasadzie na każdy temat. Ja raczej nie będę ukierunkowywać moje bloga, bo sama taka nie jestem i trudno byłoby mi wybrać jedną, wąską dziedzinę, o której mogłabym pisać. Spodziewajcie się raczej zagadnień z życia codziennego, ponieważ, póki co, nie jestem ekspertem w żadnej tematyce. Chciałabym raczej poruszać kwestie, z którymi się spotykam i które w pewien sposób mnie dotyczą.

Do następnego razu, trzymajcie się!
Czytaj dalej

Przy herbacie: Wiosenne postanowienia 2

Nowy Rok, kolejne urodziny, wiosna - każdy przełom jest dobry, by podjąć decyzję o poprawieniu swojego życia, czyli wprowadzeniu zmian. Do niektórych z nich zmuszają nas okoliczności, nie tylko te traumatyczne (rozwód, utrata pracy, śmierć bliskiej osoby, groźna choroba), lecz także wynikające z nowych trendów, nacisku otoczenia. Na szczęście do wielu wniosków dochodzimy same - i same decydujemy się na modyfikację siebie lub otoczenia. 

U mnie wielokrotnie postanowienia wiążą się z wiarą, szczególnie w okresie Wielkiego Postu i Adwentu, bo mają dla mnie wtedy większe znaczenie. Łatwiej jest też się zmobilizować i pilnować. Ale stawianie sobie celów jest również powiązane z naszą ambicją, czasem z poczuciem obowiązku - bo tak trzeba. Choć może się wydawać, ze motywacja jest nieistotna, to moim zdaniem jest kluczowa. Jeśli, przykładowo, chcę schudnąć 10 kg, bo koleżanka w pracy zmierzyła mnie dziś rano w biurze, może rzeczywiście będzie to silniejsza motywacja, ale zdecydowanie nie zdrowsza. Z kolei gdy celem schudnięcia będzie poczucie się lepiej we własnym ciele i poprawienie sprawności, nie będziemy pod tak silną presją. W rezultacie zadowolenie z efektu może być większe, ponieważ spotęgujemy je spokojem i dobrym samopoczuciem.

Czym właściwie jest silna wola i jak działa?

Znany psycholog, Roy F. Baumeister, interesujący się m.in. tematem wolnej woli, w rozmowie z Agnieszką Chrzanowską i Dorotą Krzemionką powiedział, że: "Wolna wola wynika z kilku procesów. Po pierwsze, z samokontroli. Dzięki niej możemy oprzec się pokusom, nie działamy pod wpływem impulsów. Po drugie, ze świadomości i racjonalnych decyzji - kiedy dokonujemy inteligentnego wyboru i potrafimy logicznie określić, co jest dla nas najlepsze. Trzecim procesem jest planowanie działania, pozwalające odpowiednio pokierować swoim zachowanie. W końcu wolna wola wymaga przejęcia inicjatywy, gdy nie poddajemy się biegowi wydarzeń, lecz podejmujemy czasem działania wbrew zewnętrznej presji."
Jaki z tego wniosek? - odpuszczanie sobie, tłumaczenie się, zaniżanie sobie poprzeczki powoduje, że się rozleniwiamy i w efekcie nie wykorzystujemy swojego potencjału. Ale postawa, która zawsze mnie osłabia i bawi jednocześnie, to podziwianie kogoś za konsekwentne działanie i realizowanie postanowienia ("Łał, już czwarty tydzień nie pali, zazdroszczę jej..."), podczas gdy przy każdej okazji, kiedy można zrobić to samo, macha się na to ręką z myślą: "A, nie chce mi się, zacznę za tydzień, muszę najpierw kupić sobie plastry antynikotynowe...".

W praktyce

Dlaczego jednym udaje się pokonywać swoje słabości, a innym nie? Dlaczego niektórzy z łatwością osiągają wyznaczone cele, podczas gdy ich znajomi co roku obiecują sobie, że "schudną, rzucą palenie i osiągną wewnętrzną równowagę"? :) Być może dlatego, że: "Wydaje nam się, że jeśli ten, kto wprowadza zmiany, i ten, kto ma się zmienić, to jedna i ta sama osoba, czyli ja, to nie napotkamy oporu - tylko zrozumienie i gotowość do współpracy. Jest inaczej, ponieważ zmiany wymusza inna część <ja> niż ta, która ma się im podporządkować." Krótko mówiąc, mamy w sobie dwie natury: przyzwyczajenia i marzenia. To do nas należy wybór między nimi.  




Warto stawiać sobie wymagania i realizować je. Bo postanowienia to w gruncie rzeczy obietnice, które składamy same sobie - jak więc można zawieść siebie, nie dotrzymując słowa? Pomyślcie o tym z tej perspektywy. Za każdym razem, gdy pojawi się pokusa odpuszczenia sobie, przypomnijcie sobie, że w ten sposób ranicie swojego najlepszego i najwierniejszego przyjaciela - siebie samych. Może to pomoże Wam przebiec ten ostatni kilometr czy odłożyć pudełko czekoladek ;)


Gdy już dogadasz się ze sobą...

... to śledź dalsze posty, w których postaram się ująć wprowadzanie zmian krok po kroku w różne sfery dbania o siebie i swoją przestrzeń. Już teraz zapraszam na serię "Od czego zacząć?", która będzie raczej podzieleniem się moimi spostrzeżeniami i patentami niż motywacyjnym poradnikiem. Ale jeśli ktoś poczuje się zainspirowany, to będzie mi bardzo miło, bo w gruncie rzeczy to przecież dla Was!

Do następnego :)









Czytaj dalej

Przy herbacie: Wiosenne postanowienia

Nareszcie do naszych domów, mieszkań i pokoi dostaje się coraz więcej słońca, dzień jest dłuższy i wstępują w nas nowe siły. Nie wiem, jak jest u Was z energią życiową na wiosnę, ale zauważyłam, że mi łatwiej coś przedsięwziąć, wziąć się w garść i zacząć "coś robić". W tym kontekście powstał niniejszy blog - Filiżanka Piękna!

Skąd ja się tu wzięłam?

Chyba to dobry moment, żeby oficjalnie się przywitać ;) Odkąd pamiętam, zawsze chciałam prowadzić blog, w którym mogłabym dzielić się nie tylko skromnym doświadczeniem związanym ze zdrowiem, urodą, zmianami siebie i przestrzeni, kulturą itp., ale także mówić o rzeczach dla mnie ważnych. O tym, czego doświadczam, czego nie rozumiem, co mnie irytuje, co chciałabym zmienić - czyli po prostu o życiu. Zabrzmiało patetycznie... :)

Tematy wpisów

Nie chciałabym być monotematyczna ani ograniczać się do wąskiej tematyki, bo zbyt dużo rzeczy mnie interesuje, dlatego zapewne znajdziecie tutaj miks wszystkiego. Ale w końcu to ja tu rządzę, prawda? :P Nie mam również zamiaru rozpowszechniać motywacyjnego bełkotu, którego możecie się naczytać do woli w wielu miejscach. Wolę dawać Wam co jakiś czas sympatyczną treść z miłymi dla oka obrazami jako profilaktyczną dawkę piękna (mam nadzieję) przed wszystkim, co przygnębiające.

Pierwszy wpis powinien być krótki i treściwy, więc nie będę na "dzień dobry" zanudzać Was historią mojego życia :D Wszystkiego, co potrzebne, dowiecie się w trakcie naszej wspólnej przygody.

Życzcie nam powodzenia!
Czytaj dalej